Na tego bęc
rzucić siebie pod metro. Śmierć nad życie!
Pomiędzy grubą larwą, napuchniętą,
do której się wrzygują łzy z padołu,
a do krwi transparentną, żwawą jętką
przebiega walka nie fair. Mecz w ping-ponga.
Dominuje larwa.
Nieporuszony Jingjang, zimny Moloch,
kiedyś głupio popaplał (w starochińskim),
że bez smutków kontrastu nie ma szczęścia.
Jasne... Podaję rękę drugiej małpie.
Nie tknie palca. Wybiera: śmierć nad życie!
Jak gdyby był lelawy, cuchnął trądem.
Małpa lubi płakać?