Szkic
Kształty oddał, nieuległe, pociągłe
Włosy luzem tego dnia rozpuszczone
Ramiona, odkryte ramiona obłe
Oczy jak zwykle pełne delikatności
I ten uśmiech, rzucony w inną stronę
Postawa wzorowa, łokcie o stół wsparte
Nogi tak smukłe, nieufnie oddalone
Kawałek po kawałku szkicowałbym tamtą ciebie
Przyglądałbym się i wciąż bym się dziwił
Zachwycony widokiem twojej niedoskonałości
Tak idealnej, tak boskiej -
- że do samej śmierci zmysły obrazem tym bym żywił