Przyszedłem na świat
na świat przyszedłem
mamunia
karmiła piersią
szalem otulała
bym miał się
cieplutko
w jej ramionach
na pierwsze słowo
z radością oczekiwała
za rączkę prowadziła
przyglądając się twarzy
ja rosłem
ona się pochylała
zmarszczka
zmarszczkę goniła
ręce drżały
babcią została
oczy z każdym dniem gasły
Bóg wezwał ją
przed oblicze Swoje
spoważniałem
w lustro spojrzałem
tak szybko mija życie
mamusiu niedługo
sę spotkamy
w domu Ojca Naszego