czkawka
zapalam papierosa
topię wspomnienia
próbując złapać ostrość
błękitu własnego nieba
chwilę bujam w obłokach
znowu lewitując
dotykam dłońmi własne myśli
bolesne tajemnice
krzyczą
wysadzane diamentami
brak suflera jak codzień
chwyta mnie czkawka
wczorajszych dni
odjechane pociągi
połamane skrzydła
puste wystraszone serca
zaufania wyżarty szkielet
wszystko i nic
(tabula rasa)
a ty jesteś tylko
przechodniem
wszedłeś i wyszedłeś
mi z życia