Sens drogi
jeszcze do przejścia,
każdego dnia
odkrywać na nowo ?
Tylko po co ?
Żeby pełniej żyć ?
Świadomie tak,
lub w znieczuleniu
jakimkolwiek
bo inaczej się
po prostu
nie da
I już .
Doskwiera niespełnienie
jak słońce pustyni
ale co tu
zmienić ?
Nic.
Tylko jak wytrwać
z godnością
bez paniki
stresu,
tchórzostwa ?
skoro już
o krok
od przepaści !
której nie zrozumie
nikt
w żadnym stopniu.
Grać do końca
pomimo
upadków bezsilności
nokautów ducha .
Z uporem maniaka
wstawać rano
niejako na nowo
szukając
sensu drogi.