Ballada o ekspatriacji
do drzwi. Od klamki do klamki się chodzi
Okna się mija. Za oknami są pory roku
Mija się ludzi i jest się przez ludzi mijanym.
Tu się siebie w sobie jak robaka supeł
pod kamieniem przenosi do miejsc i miejsca
się w sobie nosi. Nie jest się jakby się bywało
Wydeptane ślady zaraz zmywa deszcz.
Tu się czasami przystaje by poczuć
jak planeta kręci się wokół własnej osi
Tu się ze spuszczoną głową zastygając
patrzy na czubki butów i myśli.
Ani ziemi dotknąć ani sięgnąć nieba
Tu się po to jedynie, by odejść przychodzi.