Polityka
Dlaczego polityka wzbudza tyle emocji?
Sądzę, że przeciętnemu odbiorcy poglądy kształtuje, to co mu wpadnie do ucha lub co przeczyta, bo najczęściej ludzie mało się polityką interesuje, ale są przekonani, że wiedzą co i jak. Tymczasem doniesienia, takich czy innych mediów, to jedynie góra lodowa. Ponadto „politykier” opiera często swoje przekonania na wyglądzie, czy zachowaniu poszczególnych liderów, które bywają karykaturalnie zniekształcane przez zwalczających się przeciwników. Takie „polityczne” obserwacje są jedynie maleńką cząstką tego co w polityce jest ważne. Tak budowane przekonania są na rękę tym, którym chodzi jedynie o zdobywanie sympatii ewentualnych wyborców - często dla materialnych korzyści grup lub poszczególnych osób. Niestety system demokratyczny ma tę wadę (czasem zaletę), że od wyborów potem nasza przyszłość zależy. Przypomina to przysłowiowe przeciąganie liny.
Dla mnie świadomy wybór polega na /sprzyjaniu lub nie/ podstawowym aksjomatom ważnym dla społeczeństwa. Czy jestem za internacjonalizmem, czy za patriotyzmem? Czy jestem pacyfistą? Czy dążę do niezależności państwa, czy godzę się na zniewolenie w określonych obszarach? Czy przeszkadza mi wiara, czy nie przeszkadza? Czy godzę się na korupcję, czy nie jest mi wszystko jedno? Czy pochwalam dewiacje, czy są one dla mnie obojętne lub niestrawne? Czy uznaję historię i tradycję za rzeczy ważne, czy to „olewam”? Czy proponowane przez określone opcje rzeczy popieram, czy jestem przeciw? Czy podoba mi się komunizm, czy kapitalizm? Czy jestem rasistą, czy nie? Czy zależy mi na pomyślnym rozwoju społeczeństwa, czy też sprzyjam tylko elitom? Czy umiem ocenić korupcjogenność określonych rozwiązań, czy nie? Czy mam bliższą wiedzę o programach poszczególnych ugrupowań, czy też opieram się jedynie na tym, co głoszą? Czy potrafię odróżnić prawdę od fałszu? Czy neoliberalizm, czy liberalizm? Czy postkomunizm, czy wprost przeciwnie? Jakich pragnę rozwiązań w oświacie, lecznictwie, obronności i tak dalej, i tak dalej… Czy interesują mnie rozwiązania szczegółowe, których jest przecież niezmiernie dużo? Nie sposób tu przecież wszystkiego wymienić.
Dopiero biorąc pod uwagę to, co powyżej próbujemy znaleźć ugrupowanie, które naszym zdaniem ma szanse te nasze nadzieje realizować. I choć cechy indywidualne działaczy mają tu jakieś tam znaczenie, to są w pewnym sensie drugorzędne. Idealnych partii nie ma. Ale są takie, które są dla nas niestrawne, a nawet postrzegamy je, jako szkodliwe społecznie. Staramy się przecież mieć oczy otwarte na aferzystów i złodziei. Podobnie zapewne większość potępia Polaków donoszących na swój kraj poza granicami. Mamy przecież nadzieję, że Polska będzie się nadal rozwijała gospodarczo i znajdzie uznanie w krajach, w których jest ciągle opluwana (niestety przy czynnym współudziale naszych rodzimych „zdrajców”).
Zdumiewające jest to, że historia tak często się powtarza i że ludzie tak długo uczą się myślenia kategoriami dojrzałej demokracji.
Bogumił Pijanowski