Obsesja
Dotykał wzrokiem każdy mój włos z osobna
Szedł za mną niby przypadkiem
Ślad za śladem jak cień nawet nocą
Zebrał już tonę zgubionych apaszek
Bałam się tego co ma jeszcze w planach
Niby przypadkiem a jednak wiedziałam ze działał
Zgodnie ze swoim zaplanowanym harmonogramem
Gdy ja zmieniłam swój rutynowy plan
On jakby szukał zgubionego gruntu pod stopami
Ktoś widział w garażu gdzie chowa samochód
Ołtarzyk z moimi zdjęciami każde z innego dnia
Nie wiem ile to już lat trwała ta obsesja
O odcieniu schizofrenii
Czytał mój pamiętnik
Wyrzucony do kontenera na śmieci
Znał moje sekretne miejsce
Gdzie przesiaduję aby odpocząć
Nie od niego
Bo siedział lub stał gdzieś za mną
Potrzebowałam zdrowego serca
Bo moje umierało
Mimo wszelkich starań medycznych
Usłyszałam pisk
Dobrze znanych mi opon
Dostałam telefon
Będę żyła
Jeszcze nie wiedziałam
Że to jego serce
Bije teraz w moim ciele
W odzyskanym spokoju
Czytam kartka po kartce
Listy pisane do mnie
Zauważyłam w jego wersach już nie obsesję
A bezwarunkową miłość dla której warunkiem
Nie było nawet jego istnienie
Klaudia Gasztold