X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Z życia wzięte/część 5

Wiersz Miesiąca 0
nieregularny
2020-01-06 00:01
Tacy młodzi a tak już doświadczenie przez los .
Byliśmy twardzi , stawiliśmy czoła przeciwnościom .
Po trzech miesiącach od porodu , wynajęliśmy mieszkanie w bloku i zaczęliśmy nowy etap .
Zbieraliśmy na mieszkanie , a w tamtych czasach , było o wiele łatwiej kupić nie zaciągając kredytu .
Wiele nam już nie brakowało , ale stało się coś , czego się nie spodziewaliśmy .
Moi dziadkowie nagle poinformowali nas , że chcą sprzedać mieszkanie i przeprowadzić się do nas .
Zaplanowali , że wspólnie kupimy jakieś mieszkanie .
To był pomysł mojego dziadka .
Myślę że bardzo za mną tęsknił i stąd taka decyzja .
Wcale się nie cieszyłam , byłam załamana , ledwo co zaczęliśmy życie na swoim , to znów miałam być wnuczką .
Z góry wiedziałam , jak to będzie wyglądać , za dobrze znałam babcię .
Jak postanowili tak się stało .
Nim Martusia skończyła roczek , kupiliśmy domek i zamieszkaliśmy razem .
Nie było aż tak źle , ale babcia próbowała traktować mnie jak w Łodzi gdy byłam mała .
Często przez to były pomiędzy nami spięcia .
Nie mogłam czuć się dorosła , wszystko według babcinego mniemania robiłam źle .
Pomimo wszystko staraliśmy się żyć w zgodzie .
Razem było łatwiej i dla nas i dla nich .
Moi dziadkowie na pewno chcieli nam pomóc , ale też liczyli że będziemy dla nich podporą na stare lata .
To był mój obowiązek , za to że mnie wychowali najlepiej jak mogli .


***#***


Martusia rosła w miarę zdrowo , tylko wymagała mojej stałej opieki .
Co pół roku musieliśmy jeździć do protezowni na powiększanie protezy oczka .
Mieliśmy szczęście bo w całej Polsce , były tylko dwie tego typu protezownie .
Jedna w Krakowie , a druga w moim rodzinnym mieście Łodzi .
Tak więc nie musieliśmy wracać jednego dnia , bo w Łodzi mieszkała moja siostra i mogliśmy u niej przenocować .



***#***


Gdy córka skończyła 4 latka , poszłam do liceum zaocznego .
Chciałam spełnić moje marzenia i skończyć w końcu jakąś szkołę .
To był bardzo dobry pomysł .
Ale szkołę przerwałam , bo po pierwszym semestrze zaszłam po raz drugi w ciążę .
To był koszmar , nie chciałam za żadne skarby drugiego dziecka , ale tak wyszło i tyle
Nie chciałam , bo się bałam .
Całą ciążę noc w noc ten sam sen , że rodzę dziecko z jednym oczkiem .
Te 9 miesięcy niepewności było dla nas wszystkich bardzo trudne .
Mój Anioł Stróż znowu dał znać , że jednak czuwa nad nami , bo urodziłam zdrowego ślicznego chłopczyka .
Dzięki czemu mieliśmy parkę , czyli wszystkie dzieci w domu .
Po urodzeniu synka przeniosłam się do innego pokoju , by mój mąż mógł się wysypiać do pracy .
Wyszło tak , że do tej pory śpimy osobno
Ja już się przyzwyczaiłam , a poza tym wygodniej mi , ze względu na kłopoty z kręgosłupem .



***#***


Wszystko było dobrze do dnia , gdy synek skończył 1 rok 1 miesiąc i 1 dzień .
W tym dniu po cichu , niespodziewanie odszedł mój dziadek .
Po prostu usiadł i umarł .
Co prawda miał już 83 lata , lecz mógł jeszcze pożyć , bo na nic poważnego nie chorował .
Widocznie za dużo w swoim życiu przeszedł i tylko tyle mu było dane .
Naprawdę zasłużył na tak lekką śmierć .
Bardzo ciepło go wspominam .
Dziadek był stolarzem i złotą rączką .
Dzięki niemu nauczyłam się wiele rzeczy , których kobiety zazwyczaj nie potrafią .
Babcia bardzo źle zniosła śmierć dziadka .
Z początku się bała sama spać , więc spała w moim pokoju .


***#***


Po śmierci dziadka , babcia zaczęła często chorować .

Po trzech latach zachorowała tak mocno , że zaczęłam się o nią bać .
Wezwałam lekarza do domu i przepisał zastrzyki , bo stwierdził zapalenie oskrzeli .
Byłam pewna że dzięki temu szybciej wyzdrowieje .
Po dwóch dniach , nie było żadnej poprawy , wręcz było coraz gorzej .
Babcia miała duszące ataki kaszlu co ją bardzo osłabiało .
Nie chciała nic jeść , więc karmiłam ją tym , co tylko mogła przełknąć .
W czwartym dniu rano babcia zaspała na zastrzyk , co mnie bardzo zaniepokoiło .
Pielęgniarka robiąca zastrzyk powiedziała , że nie ma potrzeby wzywać lekarza ,
bo czasami antybiotyk zaczyna działać w późniejszym czasie .
Przez cały dzień się denerwowałam , bo nawet doszło do tego , że babcia miała trudności z mówieniem .
Co chwilę zaglądałam do pokoju pytając jak się czuje .
Po obiedzie nie dała już rady nawet usiąść .
O 18-tej przyszła inna pielęgniarka i powiedziała , żeby lepiej wezwać pogotowie , bo faktycznie coś jest nie tak .
Karetka przyjechała na sygnale , aż wstrząsnęły mną dreszcze .
Lekarz nie ukrywał że jest źle , ale nie chciał babci zabrać do szpitala .
Nie chciał po prostu kłopotu bo akurat kończył zmianę .
Ja nalegałam , bo wierzyłam , że w szpitalu zrobią wszystko , żeby uratować życie .
Babcia mało jadła i ja myślałam , że tam dostanie kroplówkę to nabierze sił i wyzdrowieje .
Z niechęcią zgodził się , chociaż dodał ,że starych drzew się nie przesadza .
Co ten człowiek miał na myśli ?
Że niby już nic nie da się zrobić ?
Jak miałam odpuścić nadzieję , nie pozwoliłam na to .
Nie wiem skąd wzięłam tyle siły , ale ubrałam babcię , pomimo że leciała mi przez ręce .
Nawet sanitariusze mi nie pomogli .
Znieśli babcię na noszach .
Weszłam jeszcze do karetki przytuliłam i ucałowałam babcię mówiąc do niej
– zobaczysz tam ci pomogą , a ja jutro do ciebie przyjadę
- i odjechali na sygnale .
Późnym wieczorem próbowałam dowiedzieć się czegoś przez telefon .
Poinformowali mnie że babcia leży na oddziale ,
a lekarz prowadzący będzie jutro i dopiero wtedy będę mogła dowiedzieć się czegoś więcej
Na drugi dzień umówiłam się z siostrą Sylwka i wczesnym rankiem chciałyśmy pojechać do szpitala .
Zmywałam naczynia i spadł mi talerz tłukąc się i równocześnie usłyszałam telefon .
Już wiedziałam .
Odebrałam i usłyszałam męski głos .
– Pani babcia w nocy miała wylew , zapadła w śpiączkę i nad ranem umarła , przykro mi , ale nie mogliśmy nic zrobić
Okropne usłyszeć takie słowa .
Godzinę chodziłam do góry i na dół po schodach bez sensu , krzycząc bezgłośnie , płacząc bez łez .
Nie byłam w stanie się uspokoić .
Męża nie było , miał pierwszą zmianę .
A ja szalałam z bezsilności , ale musiałam szybko się opamiętać ,
bo dzieci płakały nie rozumiejąc co się dzieje .
Nie chcę już nigdy przeżyć czegoś tak strasznego .
Śmierć bliskich jest bardzo złym doświadczeniem , tak trudno pogodzić się z faktem , że odchodzą ci których kochamy .
Lecz życie jest nieodłącznie połączone ze śmiercią , czy chcemy tego czy nie .


***#***


Ze względu na to , że zajmowałam się dziećmi nie mogłam podjąć żadnej pracy .
Pewnie , że gdyby brakowało bardzo pieniędzy , to znalazłoby się jakieś rozwiązanie , ale nie było aż takiej potrzeby .
Jeszcze jak żyli dziadkowie i mogli zając się wnuczkami , to dorywczo pracowałam gdzie się dało .
Ale oni mieli już swoje lata i nie mogłam ich aż tak obarczać .
Byliśmy już sami , tak jak zawsze o tym marzyłam .
Nie wiem jacy byliby dobrzy współlokatorzy , to lepiej jest mieszkać samemu .
Nasze życie w miarę się ustabilizowało , byliśmy zgraną i szczęśliwą rodzinką .


***#***



Nasze szczęście niestety jak zwykle nie mogło trwać zbyt długo .
Znowu następna tragedia .
Ta była dla mnie wyjątkowo bolesna .
To się stało w rok po babci śmierci .
Dzieci były w szkole , a my z mężem w domu .
Byliśmy akurat na piętrze i przez okno zobaczyłam jak po nasz dom podjeżdża samochód .
Kierowcą była wychowawczyni synka , oboje od razu wiedzieliśmy , że coś musiało się stać .
Zbiegliśmy po schodach pędem i wyszliśmy przed dom .
Nauczycielka powiedziała że syna boli noga , że mówił że ma złamaną , ale ona myśli że on wyolbrzymia .
Ja widziałam po jego grymasie buzi , że musi go strasznie boleć .
Wzięliśmy go na ręce i poszliśmy do przychodni .
Mały powiedział , że schylał się po piłkę jak byli na spacerze , a kolega skoczył mu z tyłu na nogę z drzewa i że czuł jak pęka mu kość . Nie płakał , bo się wstydził .
Miałam straszny żal do tej nauczycielki , powinna przecież zawieźć go od razu do lekarza , a nie wozić z takim bólem .
W przychodni po prześwietleniu okazało się , że ma bardzo poważne złamanie kości piszczelowej z przemieszczeniem
i że najprawdopodobniej konieczna będzie operacja .
Trzeba było jechać do szpitala ale za karetką musieliśmy czekać .
Mój mąż był w totalnej rozsypce , płakał , a ja oczywiście mogiła , ani łezki .
Gdzieś w środku serce mi rozrywało , ale nie potrafiłam zapłakać , musiałam być twarda .
Musiałam dać nadzieję małemu , że będzie dobrze , pocieszać go i starać się ulżyć mu w bólu .
Droga do szpitala po asfalcie , który co parę metrów miał łączenia , na których karetka podskakiwała , to był horror .
Synek krzyczał , a ja nie mogłam nic zrobić , tylko trzymać go za rączkę i ocierać łezki .
W szpitalu godzina czekania i strach , że operacja nieunikniona , że będą musieli drutami łączyć przemieszczoną , pękniętą kość .
Cały ten czas byłam jak głaz , o niczym nie myślałam , tylko o tym żeby przestało go boleć .
W końcu wjechaliśmy na urazówkę .
Lekarz po obejrzeniu zdjęcia rentgenowskiego powiedział , że to jest bardzo poważne złamanie ,
ale że pacjent jest mały to jest nadzieja , że obędzie się bez operacji .
Bo u małych dzieci ponoć kości o wiele łatwiej się zrastają niż u dorosłych .
I zadecydował , że założą mu gips .
Dopiero wtedy zaczęłam płakać , tak mocno , że pielęgniarki krzyczały , czemu ryczę zamiast teraz się cieszyć .
A ja dopiero wtedy mogłam dać upust swoim uczuciom , tak bardzo się bałam , martwiłam - a dusiłam w sobie .
Na szczęście tylko gips i to były moje łzy szczęścia .
Strach mieliśmy jeszcze przez dwa tygodnie , bo to był czas jaki dali sobie lekarze na podjęcie ostatecznej decyzji , odnośnie operacji . Przez te dwa bardzo długie tygodnie niepewności synek wiele wycierpiał .
Czuwałam noc i dzień .
Masowałam mu ścierpnięte paluszki wystające z gipsu .
Bardzo , bardzo go bolało a ja cierpiałam razem z nim .
Po dwóch tygodniach na zdjęciu rentgenowskim było widać , że kość zaczyna się zrastać ,
więc decyzja o operacji odeszła w niepamięć , a nam spadł kamień z serca .
Najgorszemu wrogowi nie życzyłabym przeżyć coś takiego .
Wolałabym sama mieć połamane wszystkie kończyny , niż patrzeć jak moje dziecko cierpi.
Istny koszmar .
Dobrze że to się tak skończyło .


***#***


Lata mijały dzieci rosły .
Przyszedł czas , gdzie były już na tyle duże , że mogłam iść do pracy .
Razem z Sylwka siostrą Terenią , zaczęłyśmy jeździć po firmach w poszukiwaniu pracy .
Miałyśmy farta , bo już po dwóch tygodniach zadzwonili z jednej z firm , że możemy stawić się do pracy .
Po tylu latach przerwy na pewno było mi trudno .
Mój domowy świat stanął do góry nogami .
Nie tylko dla mnie , ale dla całej rodziny .
Zawsze byłam w domu , wszystko było zrobione , dopilnowane i na czas .
Tak z dnia na dzień dzieci musiały stać się samodzielne , a na męża spadło wiele obowiązków .
Daliśmy sobie radę wspólnymi siłami.
A w nowej pracy szło nam dobrze , szybko się wszystkiego nauczyłyśmy .
No tak , ale przecież byłoby za pięknie , żeby teraz nagle zaczęło dobrze iść .
Więc żadną niespodzianką dla mnie nie było , że znowu coś się stało .


***#***


Dwa lata temu , gdy syn szedł do komunii , miałam problem z kręgosłupem .
Ponad dwa miesiące przeleżałam w łóżku z okropnym bólem .
Dostałam masę lekarstw , zastrzyków , chodziłam do różnych lekarzy .
Dopiero po rehabilitacji wstałam na nogi .
Lekarze mnie ostrzegali , że bóle mogą powracać , że teraz to ja muszę już przez cały czas uważać .
Kilka razy ból wracał , ale kilka tabletek i przechodziło , więc nie zawracałam sobie tym głowy .
Nie przypuszczałam , że przez tą pracę tak sobie pogorszę .
Brakowało paru dni do jednego roku mojej pracy i ból wrócił ze zdwojoną siłą .
Próbowałam zagłuszyć ból tabletkami , ale kompletnie nic nie pomagało .
Zaczęła się wędrówka po specjalistach .
Jeden odsyłał mnie do drugiego , następny jeszcze gdzie indziej ,
aż w końcu trafił się taki lekarz który dał mi skierowanie na rezonans magnetyczny .
Potem skierował mnie do neurochirurga .
Po obejrzeniu rezonansu lekarz powiedział ,
że mam zwyrodnienie kręgosłupa i jedyną możliwością pozbycia się bólu jest wstawienie implantów między kręgi .
To była dla mnie szokująca informacja , długo zastanawiałam się co zrobić .
Nie mogąc się zdecydować poszłam jeszcze raz do swojego neurologa .
Doktor powiedział mi tak , operacja to naprawdę ostateczność i że jestem za młoda żeby tak ryzykować ,
że dopóki mogę w miarę chodzić to nie powinnam się godzić na operację .
Jednocześnie poinformował mnie , że jeśli chcę uniknąć w przyszłości operacji to powinnam zapomnieć o fizycznej pracy .
Dał mi wskazówki jak żyć z takim zwyrodnieniem , to znaczy jak się poruszać i czego się wystrzegać .
Za jego radą zrezygnowałam z operacji .
Jeździłam na akupunkturę wierząc , że to pomoże zagłuszyć ból , ale pomogła mi dopiero blokada .
Niestety do pracy nie mogłam już wrócić , bo lekarz medycyny pracy nie chciał mi podpisać zgody .
Jak życie może być przewrotne .
Najpierw nie mogłam pracować ze względu na córkę , a gdy już się usamodzielniła to moja choroba pokrzyżowała plany .



***#***


To moje całe życie , które udało mi się w skrócie opisać .
Pominęłam mniej ważne zdarzenia , bo byłoby to nudne .
A nie o to mi chodziło .
Moim zamiarem jest też przedstawienie pewnych sytuacji z mojego życia , oraz kilka tematów dosyć kontrowersyjnych ,
które oczywiście przypadkiem mnie bardzo zaciekawiły i skłoniły do zastanowienia się nad ich problematyką .
Może to całkiem nie pasować do całości .
Ja taka zwyczajna , ale tak wewnętrznie inna , niż by się mogło wydawać .
Kiedyś lubiłam pisać wiersze , ale życie codzienne , gdzieś mi to zapomniało .
Aż , któregoś dnia udało mi się obudzić w sobie uśpioną vene twórczą .
To oczywiście zdecydowana przesada , poetka ze mnie żadna , ale te rymy same płynęły na papier .
A jak do tego doszło napiszę później .
Najpierw przeczytajcie co udało mi się stworzyć .
(wszystkie już są na TW)

cdn.


autor

Ocena wiersza

Wiersz nie został jeszcze oceniony.

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Chris<sup>(*)</sup>
Chris(*)
2020-03-02
Dzień dobry Kasiu. Jak zwykle docieram z opóźnieniem ale potrzebuję odpowiednio się skupić. Przeczytałem od deski do deski. Posłuchałem piosenki . Co do treści mam tylko jedno zdanie "jesteś bardzo silną Kobietą". Co do formy zauważyłem że ładnie i zgrabnie operujesz prozą. Pozdrawiam!


Kasiulap
2020-03-07
Chris nie jestem silna ,jestem zwyczajna ludzka, jak większość niczym nie wyróżniająca się z tłumu Kaśka :)
Cały szkopuł w tym że uwielbiam pisać .Szkoda tylko mi że mam tak mało czasu na to .
Pozdrawiam :)

Anuk
Anuk
2020-01-06
To co dobre i to co złe się dzieje w naszym życiu przeplata się z okresami względnej stagnacji, kiedy nie dzieje się wiele i panuje względny spokój. Pozorna nuda, nic ciekawego....tak czasem słyszę od znajomych. Oby takich okresów spokojnych było jak najwięcej. Kolejny kawałek Twojego życia. Jesteś dzielna i zaczynam rozumieć jak rozwijał się Twój zmysł obserwacji i Twoja wrażliwość, której dajesz upust w wierszach. pozdrawiam serdecznie


Kasiulap
2020-01-07
Dziękuję że tak obszernie komentujesz ,
to znaczy że Cię zainteresowało to co napisałam
a to dla mnie mega ważne :)))


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności