GWIAZDA NOCNEJ ULICY
Zdejmujesz szatę niewiernego pragnienia
Gdy przytulam twój nagi monolog
Patrząc w najbrudniejszą twarz miasta
Gdy idziesz jarmarcznym korytarzem życia
Mieniąc się miedzianym blaskiem
W dymie palących się męskich cygar
Idziesz i budzisz wiatr zaczepnych spojrzeń
Patrzę w twój przygarbiony smutek
Podziwiając wzniesienia przyciasnej sukienki
Słysząc oddalające się echo stukających szpilek
Oddalam się jak spłoszony mężczyzna
Patrząc na najsmutniejszą twarz nocnego miasta