Tego kwiatu jest pół światu
Usychały i łamały łodygi na wietrze?
Poniżyły się i jak niechciane chwasty wyrosły przy metrze
Tylko po to, bym w powszednim pędzie mogła je poczuć.
Na gwieździste niebo wdzięcznie zerkały z nieżyznej ziemi,
Bo tylko one wiedzą,że różnie wygląda ono z wielu zakątków świata.
Nie oczekują podlewania, pielęgnacji i zachwytu nad nimi
Wiedząc, że potęgą ich są korzenie, a nie niebieska szata.
Ile razy chabry koloru twoich oczu
Cierpiały suszę, byś tylko wraz z nimi nie pozostał
Na stałe w wilgotnej ziemi?
Ile razy marzły pod przedwczesnymi śniegami
I ile razy odradzały się na wiosnę
Oraz czy nie były zazdrosne,
Gdy ich chłodna barwa zakryta została na łące
Kwitnącymi makami?
One jedne widzą, jak wiele razy broniły się
Przed zębami sarany i jelenia
Oraz ile pszczół wykarmiły
I jak wiele wianków na głowach dziewcząt przyozdobiły
A może też przekwitły gdzieś ukryte w górach
Bez nacieszenia chociaż jednego spojrzenia?
Wonią swoją pobudzały zmysły.
Wiem to, bo sama trzymałam je kiedyś w wazonie.
Znosiły powodzie, bo pokochały nurt Wisły,
Nie skarżyły się ukryte zimą w skamieniałej glebie
Że ludzie interesują się nimi tylko w sezonie.
Czy chabry koloru twoich oczu
Zakwitną kiedyś i dla mnie?