Gąszcz metafor
jak w lesie.
Dotykam kory słów,
wącham, smakuję,
zanurzam się w ich głębiny,
rozkoszuję się ich tajemnicą.
Rozkładam je, układam na nowo,
sadzę w ogrodzie myśli,
podlewam wodą wyobraźni,
czekam, aż zakwitną.
Inni tworzą własne ogrody,
różne kwiaty, inne kolory.
Wchodzą w środek,
obok, nad i pod,
składają po swojemu,
tworzą swój ogród.
Jest inny od mojego.
Niektórzy odwiedzający
stwierdzają bez roztrząsania:
„Ten gąszcz metafor
jest wspaniały,
świetna puenta."
Oni wszystko pojmują
za pierwszym dotykiem.
Czy aby na pewno?
Wychodzę z ogrodu,
zmęczona, ale szczęśliwa.
Niosę ze sobą bukiet słów,
który będę teraz pielęgnować.