B. GOOD(MAN)
Do tego jeszcze bębny podawały rytm,
Odezwał się klarnet, cienko i miaukliwie,
Wnosząc do tej fali dźwięków własny esprit.
Publika, owładnięta jakąś gorączką,
Wnet puściła się w gorączkowy tańca szał,
W powietrzu unosił się zapach ekstazy,
A po parkiecie wił się wąż skłębionych ciał.
Na czele orkiestry stał drobny człowiek,
Ot, niepozorny Pan w okularach,
Patrzył uważnie spod przymkniętych powiek,
Odziany był w swój galowy frak.
Warszawa, 08.08.2022