Już nic więcej
jeszcze jedna noc
nie czekaj
zamknij mi
usta pocałunkiem
zliż ze skóry
wszystkie swoje
płonne obietnice
rozpal duszę
niech ciało drży
i płonie w nas ogień
podsycaj żar oddechem
a potem zapłoń ze mną
nawilż spragnione listki
dotykiem skraplaj powoli
topnieje moja niepewność
uginam się jak drzewo
pod naporem wiatru
trzymaj mocno nie pozwól
połamać żeber pod sercem
i nie mów nic więcej
niech nasze spojrzenia
będą niedopowiedzeniem