Cnoty
Alfabet usprawiedliwień
Jakie sobie podkładam
Aby uspokoić sumienie
Przecież nic się nie stało feralnej nocy
Moje nieugruntowane cnoty niewieście
Odbijane od wszystko słyszących ścian
Wolnostojąca wanna jeszcze pachnie wanilią
Błękitne ręczniki śnią pod okiem słońca
Rozkoszując się wspomnieniem
Beztroskich obrazów
Tantrycznych uniesień
Holistycznie zdystansowanych
Płoną cienkie linie naszych warg
Ciało mięknie nie tylko moje
Topnieje dziecięca niewinność
Oddech miłości skruszył grunt cnoty
Niewiasta przestaje być czysta
Kiedy pragnie kochać i być kochana
Klaudia Gasztold