Głód
Zmierzyłam poziom cukru
Odsłoniłem dwie warstwy firan
Piękny poranek
Niebo żółto-błękitne
A na trawie krople rosy
Wszystko niby w normie
A jednak jest regres
Zjadłam śniadanie
Jednak nadal byłam głodna
Chociaż wypiłam filiżankę herbaty
Pragnienie nie ustawało
Nawet na moment
Aby dojrzeć słońcu w twarz
Uspokoiłam się dopiero
Kiedy otworzyłeś drzwi sypialni
Dostojną talią przekroczyłeś próg
Giętko opadłam na łóżko
Kobieco prowokując
Uległeś z wzajemnością
Nic tak nie nasyci jak bliskość
Tak bardzo pożądana przez każdego
Choć pożądanie to tylko deser
Klaudia Gasztold