Teraz - ze świata Pana Cogito w Dzień Dziecka
Wyjrzał z przeszłości
Zawahał się, ale postawił niepewnie stopę,
przekroczył iluzoryczną granicę,
wszedł w dziś.
Aorty tego świata
pełne pędzących metalowych puszek.
Nocą to świetliki,
dniem marki firm najróżniejszych.
Nerwy miast kolorowe i agresywne,
szyldy gryzą przechodzących.
Oni biegną,
nie idą,
śpieszno im do zatracenia.
Spętani siecią komputerów,
spraw nie załatwionych,
na które nikt nie czeka.
Okna domów
iluminują niebieską poświatą.
To tam połykane są słowa,
obrazy smakowite i te trujące,
wypluwane przez ekrany.
Oczy wlepione,
otępiałe twarze rozświetla
tłocznia mieszaniny prawdy i kłamstwa.
Myśli sobie,
czy tamte trudy były łatwiejsze?
Czy tamta szarość nie była barwniejsza,
czy tamte zawiłości nie były prostsze,
czy zawinięty w folię chleb z Supermarketu smakuje lepiej,
albo wiersz wystukany na klawiaturze?
Ma jednak szczęście.
To chwila rozmowy z dzieckiem sprawia radość.
Znowu prostuje kark i pogwizdując
wplata się w mrowie sklonowanych łowców słów.
Bogumił Pijanowski