Odpowiedź na list
Nadzieję trzymam blisko siebie, co dzień dostaje kwiaty i czekoladki, no i przemawiam do niej czule, więc na razie trzymamy się razem. Ćwiczę dużo, i staram się ograniczyć leki przeciwbólowe, ale sama wiesz, jak ból czasem potrafi zwalić człowieka z nóg. Myślałem, że jestem odporniejszy, ale no cóż, widać mięczak ze mnie...:) Wychodzę na spacery, do parku i do sklepu oczywiście, jakoś daje radę, chociaż ciężko samemu wszystko ogarnąć. Na szczęście mam dobrych sąsiadów, starsze małżeństwo, którzy zawsze chętnie mi pomogą, kiedy ich o to poproszę. Ale staram się jak mogę być samodzielny, by nie nadużywać ich życzliwości. Sami mają wiele kłopotów zdrowotnych, może kiedyś i ja będę mógł się im odwdzięczyć. Zacząłem pisać wiersze, tak jak mnie namawiałaś, to rzeczywiście czasem pomaga. Na razie to takie kilka słów, jak mówiłaś, prosto z myśli i serca. Jeszcze nic nie udało mi się zrymować, ale to nie szkodzi, bo wiersze białe też są piękne, przynajmniej te, które mi pokazałaś. Może kiedyś pokażę Ci moje "wierszyki", na razie za bardzo się wstydzę. Pozdrawiam Cię z pamięcią i wdzięcznością.
Twój pacjent
P.S. Może zobaczymy się w szpitalu, kiedy przyjdę na zdjęcie szwów.