Klops
Co marzenia bujne miał,
Widział siebie jako Drops...
Lecz nim nie był choć tak chciał.
Choć leczyły Klops doktory,
Bo to jest ZUSowskie prawo…
Powiedziały mu potwory,
Że piach, nie będzie kawą…
Wciąż się biedak z prawdą mijał…
W zakamarkach swoich pukał…
Choć się w złotko poowijał,
To diagnozy złej nie słuchał…
Sos aż zawrzał w swej mnogości,
Kto to widział Dropsem być przy kości!
A kucharka mądra mama,
Łowi Klopsa dla Adama.
…
Bo głodny z roboty przyszedł…
...
Nie ma o co się Sosie złościć,
Wszyscy jesteśmy tutaj gośćmi...