pomelo
wreszcie klamkę puścił, korytarz opuścił - na chwilę
czy z rozwagi? a skąd, jego pamięć się rozmyje
fala dalej go poniesie... może piany się napije
wyobraża sobie czasem, że to piwna piana
w dzień posucha, nocą śni mu się szklaneczka nalana
lekarza może i posłucha, lecz ma dar zapominania
ale zaraz, coś mu z brzucha mówi, może to pora śniadania?
wybiła dwudziesta, no cóż, nie ma zegara
dawno po kolacji, nasz przyjaciel na posiłek się nastawia
poczeka na krzesełku, może coś podadzą zaraz
czeka , czeka, już mu się przysypia, gdy ktoś podchodzi do stolika
patrzy - coś w pudełku niosą, ale co to jest u licha?
patrzy, patrzy, chyba coś dobrego, może warto by zapytać?
więc przypomina sobie jakim był zanim patrzył zza kielicha
nie wiadomo kim był, ale kto Cię pyta klientelo!
pytaj zatem o to danie bo się więcej nie podzielą
-czy mógłbym skonsumować tego pierożka? -
zapytał burżua ze smakiem i "nieśmieło"
zaś w pudełku naszym znajdowało się pomelo
więc spróbował - smakowało - i jak etykieta każe
podziękował, wrócił tam, skąd przyszedł - przynajmniej tak mu się wydaje
w szarych dresach do dziś przechodzi korytarzem
może zajrzy jeszcze do nas, zaskoczy nas dystyngowanie