zachęcam do przeczytania najpierw interpretacji w przypisie dolnym, dzięki
oni kręcą się, kręcą jak na karuzeli
i zachowują jak dzieci zagubione w sklepie
kasjerki liczą pieniądze na drzewie
i panikują widząc bez kagańców psy
trzyma człowiek klucze w kieszeni
a to, co widzi nie mieści mu się w głowie
z okna widzisz, że nie będzie lepiej
alarm słyszysz tylko ty
pokój bez prądu, lecz pełen strachu
nieznośna iluzja zalewa całą przestrzeń
brak słów brak przekleństw
zaraz usłyszysz wyczekany ryk
nie będzie gołębi na dachu
drutów, wojskowych ćwiczeń
świat się tłumaczy z błędnych obliczeń
przed tobą malinowy świt
Jedna z możliwych interpretacji i zarówno podpowiedź: Podmiot liryczny to osoba (chora), której wydaje się, że jest świadkiem końca świata/apokalipsy. "Oni kręcą się... jak na karuzeli" - tutaj mowa o wrażeniu tej osoby, że ludzie chodzą bez celu, w kółko i postradali zmysły. Są zagubieni i jest w nich strach, który się potęguje, bo jak wiadomo strach może być "zaraźliwy", mowa o tym w kolejnych wersach. To, co trzyma człowiek w kieszeni wydaje się jedyną pewnością teraz, wszystko inne nie wiadomo czym jest, budzi strach. Alarm, który słyszy można różnie interpretować, być może to syrena alarmowa włączana przez państwo (celowo lub nie), może tylko dźwięk w głowie podmiotu lirycznego. Za oknem nikt nie przejmuje się tym, nie reaguje na alarm, dlatego czujesz powoli, że to z Tobą coś nie tak, albo po prostu, że jest źle z tym światem. W następnym wersie pojawia się miejsce akcji, gdzie przebywa podmiot liryczny, pokój bez prądu. Osoba coraz bardziej się boi, ale jednocześnie czegoś oczekuje, zgodnie z jego przypuszczeniami dot. końca świata. W ostatniej części wiersza jednak okazuje się, że to wszystko była ułuda, nie będzie żadnych środków przymusu czy końca świata. Zamiast tego - malinowy świt i możliwe wyzdrowienie.
Chciałam tym wierszem oprócz ukazania tej perspektywy w jakiś sposób przełamać tabu zaburzeń czy chorób psychicznych.