Aż do śmierci
Stoimy na dwóch brzegach rzeki
Uważnie omijamy się wzrokiem
Nieme fale nas łączą dzielą
Wyciągamy niepewnie mosty
ramion i ust
na próżno
Omsknęły się przęsła
wzburzyła woda
ostygła krew
II.
Za kurtyną powiek
ukrywamy nasze światy
czułe na światło i ciemność
Nocą
mierzymy się z samotnością
gwiazd
Dniem
z odrębnością słońc
Już nie szukamy
wspólnego nieba
III.
Popatrzmy
sobie w oczy
a wilgotny błękit
odsłoni
gorycz
jest wspólna
przełknijmy
ją razem
na zawsze