fruwały wełniane mewy...
-Khalil Gibran
w splotach uśpione chwile
zbudzone morską bryzą ożywały
pamiętasz smak tamtego lata
pocałunkami
otwierałeś moje przymrużenie
na piasku rysowałeś serca
nienasycone tonie
wciąż zabierały szkice
czy więcej fal
czy pocałunków było
otulona kaszmirem zbierałam bursztyny
wynurzone z głębiny lśniły na piasku
jak krople miodu
zatopione w przędzy
przetrwały
jeszcze wczoraj
ochra warkoczów rozpalała ogień
a blask niezapominajek
skrywał zawstydzenie
dzisiaj jesień
posrebrzyła skronie
sfilcowane szczęście
za kruche dla zatęsknienia