Mississippi płonie
matka strasznie martwiła się,
bo szukałem zwady,
kobiet chciałem więcej niż dwie.
Ojciec mi powiedział,
bym nigdy się nie sprzedał,
najważniejsze synu,
to kochać ją, jaka jest.
Dni szybko mijały,
ja czekałem na swój sen,
Mississippi płonie,
ja w jej prądy skoczyć chcę.
Kiedy sen się ziścił,
dał mi szansę jeszcze raz,
żeby ją zobaczyć,
żeby poczuć jej smak.
Wiedziałem już,
to tak miało być,
co za pech mnie trafił,
zostały słodkie łzy.