*Wiatr w kominie. (z szuflady)
nagie konary drzew na moment
znieruchomiały.
W powietrzu czuło się przerażenie.
Ogarnięte lękiem ptaki odfrunęły.
Pierwsza burza,
na pajęczynie kroplami zalśniła.
Do ogrodów pachnących wiosną
wkroczyła z cała siłą.
Wył wiatr... pochylał drzewa.
Ciężarne niebo dotykało ziemi.
Z szarości smutku utkane obłoki,
zamknął w chaosie.
Kwadrans - tyle to trwało.
Symfonia pastoralna Beethovena
i zawiedzione westchnienie wiatru.