migotliwy ptak
prężysz ciało w kluczu żurawi
twoje skrzydła obumierają
w jesiennym chłodzie przymrozki
kąsają jak kłębowisko węży
gnasz w stronę ciepła i błękitu
z dala od słoty i złotych liści
unoszą cię prądy powietrza
balansujesz wśród obłoków
nie znasz słowa tęsknota
twój cień uparcie przy mnie trwa
nieproszony gość
wierny towarzysz samotnych ścieżek
dobrze ułożony pies ręką tresera
stąpa przy prawej nodze
łasi się żądny pieszczot
z łuku wypuszczam strzałę
aportu nie oczekuję
ona powraca jak bumerang
chcę zgubić twój ślad
pożegnania i powroty
powroty i pożegnania
w rytmie pór roku
wiosna przywraca nadzieję
jesień straszy melancholią
Bożena Joanna
Wrzesień 2020