Złuda
gdzie nie ma dla mnie miejsca
snuję się w otchłani miasta
tu znajduję chwilę zapomnienia
upojony bełkotem tłumu
już dawno straconego
na skraju przepaści
zaglądam w dół
nie skaczę
nie dołączę do nich
i widzę ciebie
pojawiasz się obok
jesteś inna
jeszcze nie upadasz
przyglądamy się sobie
w twoich oczach galaktyki
czas przestaje mieć znaczenie
wypełniasz pustkę
zawitała nadzieja
chwila złudy mija
musisz odejść
nie mogę cię zatrzymać
przyszłaś na chwilę
dawno znalazłaś miejsce
tu go nie ma
stajesz się wspomnieniem
pijane sylwetki
oderwane od rzeczywistości
zaczepiają mnie
wy też odejdźcie
proszę