pobiegłam...
w wieczorną letnią noc
nie uchwycona w tym spojrzeniu
w subtelności obłoku musnęłam twe usta
tchnieniem wiatru wejrzeniem otulona w ciszę
zasnęłam snując się w obłokach duszy
zauważona w szarość dnia
deszcz dołącza w miarowym rytmie
wsłuchać się w letnią cisze zamglenia
uciekając ukryta za nieskończoność
usłyszeć brzmienie ukazujące rytm muzyki
serce umyka w tchnieniu tęczy
tęsknym spojrzeniem nawiewa
w tanecznym rytmie aury
dłońmi dotykając szarości świtu
zwiewać skrzydłom motyla
uśpiona do świtu mrużę oczy
zaklęta w magicznym pyle
przywołuje płomienie nocy