Mgła istnienia
Która przechodząc z wolna po moim ciele
Powoli opłata mą szyję pętlą niepewności
Smutku, strachu i roztargnienia
I tak mgliście umiera moja dusza
Niepewnie próbując dociec kto jest mi bliski
A kto czeka na moją zgubę.
Smucąc się wciąż czekam na moment
W którym będę wolna ciałem i duchem
Lękając się istnienia w tym kole życia
Na tym ziemskim łez padole.
Z roztargnieniem prę do przodu
Starając się być sobą nie raniąc
I często przy tym ponosząc porażkę
Osnuwam się mgłą poczucia winy
I samozapomnienia.
Z przerażeniem zerkam w przeszłość
Niepewnie stąpam po nizinach teraźniejszości
Z roztargnieniem układam puzzle swego losu
Ze smutkiem patrzę w przyszłość
A mgła zaciska mą duszę
Dusząc mnie coraz mocniej.
I tak będę w niej zanikać
Stając się nią po trochu
Pusta
I całkiem sama.