Wyobraźnia
dały upiornego wilkołaka ciało w wyobraźni
głosy zmieszane odpoczywających plaż
morza, muszli, samochodów, śmiejących się
dały boginię lata rodzącą się z morskiej piany
podwórko dziadków, gołębie, pociągi, oddech
ziemi przestronny, z ustami boga szepczącymi
dały ciało dzieciństwa, zachwytu na skórze gada
pan zachwytu, ważka, przylgnęło do świata
cierpienie, odczuwanie, liczenie
przylgnęły, ucieleśnione, a potem odeszły
jak jesienne liście, zostały same, ważki, podwórka
kobiety, wsie, plaże
ale te duchy, anioły, te próby, te skarby
krążą w powietrzu i wciąż osiadają
może nigdy nie uleciały
tylko się schowały
oczy psa, gest kotki
wracają
Wilkołak
Afrodyta
Dziecko
kobiety, wsie, plaże
czyjaś żona, skradający się wirus, kleszcz
liczenie na korzyść...
w samą porę zniknęły ...
bo żmijo-komar przez ten czas
sączył obezwładniający, upodabniający czar
dla dobrze wybranej ofiary
a ty musisz się oddzielić od bogiń i ich czarów
i od konkretnych istot
od wirów myśli i zapachów
ale te czary i ta glina
są w Erosie
połączone