* (kiedy wróciłam do domu...)
kiedy wróciłam do domu przywitał mnie
wielki pulsujący szerszeń
podkradł się kiedy mnie nie było
przebiegły jak igła
jak strach
gorący impulsywny
doskonały jak wściekłość
owad
który czeka na mnie
s p e c j a l n i e
właśnie na mnie
sardoniczny śmiech ścian
bawiących się sytuacją
w moim schronieniu miota się
bluzgający upiór
napięty
głuchy
szyderczy
jeden wielki mięsień
dzikie nieoswajalne
stworzenie
które całe jest
przeciwko mnie umięśnione
przeciwko mnie stworzone
w y k r z y c z a n e
a ja na środku pokoju
zaplątana w koronki, narzuty, dywany
nerwów
przebijam paznokciami kolejne warstwy
łamię paznokcie, łamię siebie
wróciłam żeby walczyć ?
żeby nadal uciekać ?
bać się ukąszeń
dzikienieoswajalne
ostrzy się
na mnie
wystarczy uchylić okno
naiwnie odwrócić
zaufać tylko Bogu
odłożyć broń i maksymalne środki ostrożności
a przebiegłe żądło znajdzie dla siebie furtkę
nigdzie nie jest bezpiecznie
dzikienieoswajalne
rzuca się
na moją myśl
dzikienieoswajalne jest przebiegłe