okno
kwitnie o świcie
pomarańczą słońca
dojrzałą na raz
kochankowie północy
spijają orgazm
z płatków delikatnej rolety
ich wyostrzone sylwetki
szturmują objętość
framugi
nie mieszczą się
od A do Z
szmer wkręcanego w rolkę
materiału
pokój to za mało
świat to za mało
potrzebujemy więcej przestrzeni
przebijemy ściany
wybijemy kolejne okna
do nocy rozpirzymy ten beton
a firanki po nas
niech wieszają
z kolorowych kwiatków
w doniczkach
wazonach
w pokojach cmentarnych