Zazdrość
No bo ciągle się nam zmienia
Stabilności oczekujesz
Tej rutyny do znudzenia
A tu nagle tąpnie łupnie
Sypią tynki się ze ściany
W Twoim życiu zaś przycupnie
Ktosik całkiem niespodziany
Jak nazywać tego "ktosia"?
Różne nosi wszak imiona
Piotrek, Rafał, Kasia, Gosia
Słowem - non grata persona
Najpierw myślisz - "to nie szkodzi"
Przecież wszystko jest jak dawniej
Chyba, że Ci z buciorami wchodzi
I partnera nagle kradnie
Wtedy bucha para z uszu
Aż Cię dusi w pierś ze złości
Masz ochotę gdzieś do buszu
Wysłać wszystkich takich gości
Pasja ta zazdrością zwie się
Czasem bez powodu wpada
Nawet kiedy te obwiesie
Są po prostu - to nie zdrada
Ale zazdrość bywa cwana
Miesza człowiekowi w głowie
Żyć nie daje już od rana
Nic dobrego nie podpowie
Czasem jest uzasadniona
I ostrzeże w porę człeka
Że połówka Ci w ramiona
Tego "ktosia" już ucieka
Z tą zazdrością trudna sprawa
Czy to alarm, czy choroba
Jedno pewne, że naprawa
Angażuje serca oba