Chciałem widzieć więcej
chciałem ponad to niż czerpać powietrze.
Żyć jak trybik w maszynie niekoniecznie,
postawić na rozwój i piękne wnętrze.
Miałem potrzebę dalej sięgać wzrokiem,
patrzeć szerzej mym chorym okiem.
Najpiękniejsze doceniać, lecz nie z okien,
iść przez życie dość pewnym krokiem.
Taką drogę wybrałem, trochę na skróty,
Pójść na łatwiznę, miałem wbród buty.
Wnet się zorientowałem, byłem zaszczuty,
przez niedoskonałości, jakby życia okruchy.
Widziałem mało, jakby ktoś zgasił światło.
Nie chciałem przejrzeć to widzę, aż nadto.
Niewolą jest spaść na dno samo,
I diabłu na zgodę mówić dobranoc.