Szłaś
umęczona światłem dnia.
Szłaś z troskami w ramionach,
wypędzając z siebie strach.
Ze słońcem nie gadałaś,
bez niego lepiej jest
uwierzyć w sny.
Szłaś z nadzieją na miłość,
co ma fason swój i szyk.
Szłaś by w jej mocnych mackach,
znaleźć ulgę - więcej nic.
Z księżycem szukać drogi,
po której warto iść
nie szczędząc sił.
Szłaś a rozum dyktował,
słowa z serca jak cv.
Szłaś całkiem zmieniona,
życiem podłym od złych chwil.
W pogoni za kochaniem,
tak łatwo zgubić rytm
i zyskać łzy.