Dom nie do poznania!
widok smętny i ponury,
pajęczyny korytarzy,
jakość boli, a styl parzy,
nikt nie wchodzi, nikt nie cyka
zdjęcia, by koło piecyka
rozgrzać się, stopić koszmary,
nalać trunku do swej czary,
powspominać piękne chwile,
tu co najwyżej mogile
możesz przedstawić swe żale,
śmierć posłucha, zacznie bale
kościotrupów, nieboszczyków,
tutaj chłodu masz bez liku,
trupia ręka porwie w taniec,
gdzie jest reszta? widzę palec
czemu krok staje się lżejszy, czemu dotyk mnie nie mrowi,
kiedy właśnie śmierć miast życia dziś przedstawia mnie ruchowi?
czemu mędrce, przewodniki, co są w stanie porwać tłumy,
nie są w stanie mnie przekonać do trwałości, czy do dumy?
zamek zerka obojętnie błyszcząc mrokiem, świszcząc ciszą,
na me poczynania marne, co tak smętnie w czasie wiszą,
na te bale podnoszące mej nadziei smukłe szaty,
na śmierci kamraty, które nagle zmieniają się w braty,
wstają ze snu w imię chwały,
tak jak wielki naród cały,
biorą narzędzia w swe dłonie,
by zaorać zamku błonie,
by odnowić śmiercią strzechy,
wprawić w życie martwe miechy,
by umocnić fundamenty,
i zbudować życie święte,
oraz zburzyć podłe mury,
moją wiarę wznieść do góry
stoję, patrzę i sam nie wiem, czy polecić mam, by komuś
martwa świta martwym pędzlem odnawiała ściany domu.
"Odklejony Dzban Pełen Poezji" 2023r.