X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Kocie języczki i psi węch (4)

Wiersz Miesiąca 0
groteska
2023-07-15 10:58
Z cyklu "Życie Marcela jako ustawiczne unikanie pokus" cz.4
Piątek. W dodatku Matki Boskiej Pieniężnej! Już w robocie planowałem zarąbiście udany weekend z kumplami i panienkami, które aż piszczały, żeby przegonić je po klubach jak bure kotki po blaszanych dachach.
Po drodze zahaczyłem o bankomat i wpadłem do sklepu. Odkupiłem ciotce podwawelską i bułki, a nawet wrzuciłem do koszyka czekoladki "Kocie języczki", które jadała w dniach, gdy nie miała zaparć. Odłożyłem też do bocznej kieszonki trzy stówy, żeby dorzucić się do opłat.

Ciotka miała nosa jak Pinokio, bo zawsze wiedziała, kiedy jestem przy hajsie. Już na początku korytarza poczułem zapach węgierskiego gulaszu, który robiła na specjalne okazje. Była półkrwi Węgierką, a mój ojciec mawiał do niej „ślyweczko” (pewnie od śliwek węgierek, po których ja akurat miałem sraczkę). Matka bardzo się o to wkurzała ( o te poufałości , znaczy), twierdziła nawet, że byli kochankami, choć dzieliła ich różnica piętnastu lat na niekorzyść Heleny. Po śmierci ojca zerwała więc wszelkie kontakty, a ja nie przyznawałem się w domu, że u niej mieszkam. Zresztą rzadko dzwoniłem, bo rozmowa nie kleiła się od dłuższego czasu. Ostatni raz byłem w Lublinie na Wielkanoc, a wtedy pokłóciłem się z siorą i w ogóle dałem sobie spokój z kochaną rodzinką. Czułem, że wypadałoby zapytać, co i jak, ale brak komórki usprawiedliwiał mnie niejako.

Helena w wałkach na głowie i pełnym makijażu na zoranej z lekka facjacie krzątała się żwawo przy garnkach w towarzystwie Rudego i Pusi. Jedno poszczekiwało, a drugie miauczało, żeby zwrócić uwagę właścicielki, ale ta miała je w głębokim poważaniu. Na stole, w popielniczce, kopcił się jak zwykle jakiś śmierdzący pet.

- Co za zapachy! – Podniosłem pokrywkę, delektując się gulaszem.
- Łapy precz – powiedziała ciotka krótko, wyrywając mi z ręki przykrywkę.
Szczerze mówiąc, spodziewałem się dużo milszego przyjęcia.

- Zakupy zrobiłem – rzekłem zbity z tropu.
- Do lodówki włóż.
Jakoś nie zrobiło to na ciotce wrażenia. Dopiero gdy wyjąłem z torby „Kocie języczki”, uśmiechnęła się niespodziewanie.

- Pamiętałeś, Marcelku – powiedziała miękko.

„Kocie języczki” zawsze kojarzyły mi się z szorstkim językiem Stefana Boltzmanna, mojego pierwszego i ostatniego kota, który swoje imię zawdzięczał prawu wspomnianego uczonego, przerabianemu na fizyce akurat w momencie, gdy sierściuch pojawił się w moim życiu.
Kiedyś biedaczek zachorował i bardzo to przeżywałem. Po powrocie ze szkoły wpadłem do domu i zastałem matkę rozmawiającą z sąsiadką - panią Janicką.

- Jak Stefan? – zapytałem od progu.
- A dziękuję, już lepiej, Marcelku – odpowiedziała, nie wiedzieć dlaczego, pani Janicka. – Noga już mniej boli i nie jest taka opuchnięta. Pewnie niedługo zacznie chodzić o kuli.
Dopiero wtedy skojarzyłem, że mówi o swoim mężu.

Stefan Boltzmann był niezwykłym kotem. Czystym, mądrym i wdzięcznym za okazywaną mu troskę. Każdego dnia, w ramach owej wdzięczności, zostawiał na wycieraczce przed domem zwłoki myszy, którą dla nas upolował. Nigdy nie wchodził do sypialni i załatwiał się wyłącznie na dworze, zakopując kupki z niezwykłą starannością , po czym przyklepywał je łapką – zawsze trzy razy. Miał tylko jedną wadę - słabość do alkoholu. Zupełnie jak mój ojciec. Siadywał z nim w kuchni na krześle z trzema poduszkami i pili na zabój. Najpierw jedli ciężkostrawną zapiekankę na boczku, którą ojciec przygotowywał, gdy miał ochotę na lekkie sponiewieranie, a potem rozpuszczali tłuszczyk „Wyborową”. Oczywiście z tą różnicą, że Stefan nie pijał w szkle. Zjadał po prostu ze spodeczka chleb nasączony wódką. Wzdrygał się z każdym spożytym kęsem, ale jadł, czyli pił. A później zasypiał w różnych dziwnych miejscach: w zlewie, na telewizorze, na łazienkowej półce z kosmetykami, a najchętniej na pralce podczas wirowania, bo matka, gdy tak pili, zawsze brała się za porządki. Ojciec natomiast nie miał tak wyszukanych miejsc ani póz. Zasypiał zwyczajnie, z głową na stole. Matka twierdziła, że to normalne, bo ma ciężki łeb od tych wszystkich życiowych problemów.

Ciotka schowała „Kocie języczki” do szafki nad blatem i popatrzyła na mnie podejrzliwie.

– Pieniądze masz?- zapytała bez ogródek, zmieniając całkowicie ton.
- Trzy stówki, tak jak obiecałem. – Położyłem gotówkę na stole.
- To dobrze, bo mam dziś gościa. Muszę jeszcze koniaczek kupić. – Zgarnęła pieniądze i wsunęła do kieszeni szlafroka.
- To nie dla mnie ten gulasz? – zapytałem rozczarowany.
- Jeszcze czego? Przychodzi dziś pan Grzesio. Zresztą ty musisz do Lublina jechać, bo matkę do psychiatryka zabrali.
- Co? Skąd ciocia wie?
- Twoja siostra dzwoniła, żeby się zapytać, czy nie mam z tobą kontaktu, bo podobno wyłączyłeś telefon. Od środy nie może cię złapać. Powiedziała, żebyś koniecznie przyjechał, więc jedź, chłopcze.

Wrzuciłem szybko coś na ząb i spakowałem torbę. Uświadomiłem sobie, że w Ferozie nie ma paliwa, więc wziąłem od pana Heńka kanister i pobiegłem na stację. Szybka akcja i byłem pod lasem. Dobiegłem do jego skraju, ale po samochodzie ślad zaginął. W rowie, obok którego stał, leżały tylko stare wycieraczki, tylne siedzenia i parę innych drobiazgów. Rozebrali mi samochód!
Przypomniałem sobie wczorajszą rozmowę z dwoma cwaniaczkami z bloku obok, którzy wiedząc, że moim krewnym jest Zyga, mąż ciotki Heli przebywający akurat w miejscu odosobnienia na kolejne dwa lata, zaproponowali mi wejście w mały interes z dużą kasą. Nie uległem jednak pokusie szybkiego zarobku, bo nie miałem najmniejszej ochoty, tak jak wujo, pierdzieć w pasiaki. Stanowczo odmówiłem wzięcia udziału w ich brudnych interesach. Odgrażali się, że pożałuję. Na mój psi węch chcieli mi rąbnąć bryczkę i odstawić na złom, ale że nie było benzyny, rozebrali na miejscu, traktując jak mrówki nieżywego robaka. Rozłożyli na części i opchnęli, co się dało.
Po powrocie z posterunku, gdzie zgłosiłem kradzież, nie było już nawet foteli, którymi zaopiekowały się okoliczne pijaczki. Ciotka pocieszyła mnie, że to lepsze, niż gdyby mnie poćwiartowali , zakopując w lasku Kabackim każdą część pod innym drzewem.



Koniec cz. IV
Część pierwsza
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,TTEuNjI4PzhYOXkyPjZ6NXcyVzY
Część druga
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,WzEtNkI4NTk2MDExcDdWOSc0SjE
Część trzecia
https://www.twojewiersze.pl/pl/wiersz,MzFPNl44bzl4MUI4MzU0Mz44UjU

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
13 razy
Treść

6
2
5
11
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0
Warsztat

6
9
5
4
4
0
3
0
2
0
1
0
0
0

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


naskraju*<sup>(*)</sup>
naskraju*(*)
2023-07-22
Fajne pożycie ma Marcel z tą ciotką. Mimo skomlikowanego bytu potrafi cieszyć się chwilą i jeszcze pocieszać Marcela po stracie samochodu. Bardzo dobrze prowadzisz akcję z różnych przestrzeni i różnych okresów życia Marcela.
Pozdrawiam


ajw
2023-07-22
Trochę się bałam, że te wstawki z przeszłości mogą trochę rozproszyć czytelnika, ale jak widzę nikt nie narzeka :)

Smigol<sup>(*)</sup>
Smigol(*)
2023-07-16
Zaciekawia, intryguje,
Potrzebę czytania generuje


ajw
2023-07-16
Super :)

Turkusowa
Turkusowa
2023-07-16
Znakomita proza :)


ajw
2023-07-16
Dziękuję pięknie :)

Rambler
Rambler
2023-07-16
Koniecznie to wydaj... po prostu MUSISZ!!!


ajw
2023-07-16
Błagam, tylko nie "musisz". Presja pozbawia mnie jaj ;))

Mgła<sup>(*)</sup>
Mgła(*)
2023-07-15
No cudo 🙂


ajw
2023-07-16
No dzięki :)

AS***
AS***
2023-07-15
czekam na kolejne;
piszesz rewelacyjnie :)


ajw
2023-07-15
Od razu lampka jaśniej zaświeciła :)

rzabaprzezrz
rzabaprzezrz
2023-07-15
Hej, fajne to jest, rzeczywiście jak słuchowisko radiowe. Pozdrawiam:)


ajw
2023-07-15
Dziękuję :)

Waldi1
Waldi1
2023-07-15
bardzo przyjemnie się czyta ... ...od razu... przypomniała mi się tragedia Polskiego samolotu w Lesie Kabackim


ajw
2023-07-15
Pamiętam tę tragedię..

fuyuko
fuyuko
2023-07-15
Super jest ta kolejna część!!!
Oczywiście świetnie napisane - 5/6
Pozdarwiam serdecznie i miłego popołudnia :)


fuyuko
2023-07-15
Oczywiście miało byc pozdrawiam :)))

ajw
2023-07-15
Dziękuję i wzajemnie :)

amarok
amarok
2023-07-15
Debeściarski tekst:)
Pozdrawiam i zmykam:)


ajw
2023-07-15
Fajnie, że wpadłeś :)

bez definicji
bez definicji
2023-07-15
Ty to dopiero potrafisz pisać!!! Czytam naprawdę z zainteresowaniem, Marcela już wcześniej polubiłam, jego spojrzenie na otaczający świat jest nietuzinkowe, oczywiście za sprawą wspaniałych porównań i metafor autorki!
Ogromne brawa ode mnie!!!
Pozdrawiam z uśmiechem na twarzy, to była dawka świetnej prozy! - Bezka z ukłonem :))


ajw
2023-07-15
Super, ze się podoba :)

Galba c.<sup>(*)</sup>
Galba c.(*)
2023-07-15
Machina się rozkręca. Świetnie!
Tak sobie pomyślałem że byłoby z tego fajne słuchowisko radiowe...
Pozdrówki :-)


ajw
2023-07-15
Powiem Ci Marku, ze mam nagranych trochę odcinków czytanych przez świetnego polskiego lektora Radosława Popłonikowskiego, bo odcinki miały być puszczane w naszym lokalnym radiu, ale radio sprzedano, jest inny właściciel, ja nie dokończyłam pisać i wszystko spaliło na panewce. Potem się zniechęciłam i tak to wyszło..

zbiwito
zbiwito
2023-07-15
mam nadzieję że nieprędko zobaczę KONIEC
pozdrów przy okazji Marcela


ajw
2023-07-15
A ja mam nadzieję, że wreszcie skończę, bo leżało kilka lat :)

tańcząca z wiatrem
No ciekawie i obrazowo, tak się zastanawiam skąd czerpiesz pomysły, Iwonko,
bo napisane, jakbyś tam była, po prostu świetnie.
Pozdrawiam Cię serdecznie, dobrego dnia życząc,
jak widać nie tylko do poezji masz dryg :)


tańcząca z wiatrem
No to masz duże zasoby wyobraźni, a co do kota,
wiem, że zarówno pies jak i kot faktycznie może się przyzwyczaić do alkoholu, niestety jest to możliwe, ale wiadomo, że to wina właściciela, a takie osy też go kochają i lecą nie tylko do słodyczy np. ciastek ale i jak np. poczują piwo, także niektóre istoty /poza ludźmi/ maja doń ciągoty, z tego co wiem :)

ajw
2023-07-15
W każdym razie Marcelek i ciotka to wytwór wyobraźni, ale Stefan Bolzmann to już kot prawdziwy, z krwi i kości. Nie był wprawdzie alkoholikiem, ale raz się autentycznie nawalił chlebem, na który wylała się wódka ;))

ajw
2023-07-15
Zawsze miałam bujną wyobraźnię. Część sytuacji jest z życia, a część fikcją :)

Elżbieta
Elżbieta
2023-07-15
Czytałam z wypiekami zainteresowania ... wkręcasz tego biednego Marcela!
Super! Trzymasz poziom i styl:))👍
Serdeczności, Iwonko :))⭐


ajw
2023-07-15
Dziękuję za czytanie :)


Autor poleca

Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności