Hanka i Paryżanka
piła mleko prosto z dzbanka.
Wierząc, że ów dar od krowy
sprawi biust jej całkiem nowy
i wypełni go po brzegi,
objętością prując ściegi,
haftki, tiule i koronki
od stanika, co z Biedronki
w Polsce tanio zakupiła,
gdy kuzynkę odwiedziła.
Hanka krowy wypasała
i biust okazały miała,
loki bujne, blond sprężynki
przykuwały wzrok kuzynki.
Gdy obejście szorowała
pracy aż zanadto miała,
ale praca jej służyła,
dzięki niej rumiana była
a sen dla niej, jak za karę,
bo ruchliwa ponad miarę!
- Jakże to kuzynko droga?
Smukła taka twoja noga
kusi mężczyzn, ino huczy!
Niech kuzynka mnie nauczy,
jak mam dla nich być boginią
nim me lata młode miną?
- Na wsi mało rąk do pracy,
starczy, że jak my rodacy
zaczniesz garnąć się do tego,
co trza zrobić w mig pilnego.
- Jakże to, ja mam pracować?!
W Polsce będę leniuchować!
Ja z Paryża przyjechałam,
nad Loarą się chowałam!
- Jeśli tak, kuzynko droga,
taka będzie wola Boga,
że ty będziesz odpoczywać,
a ja tobie usługiwać,
zaś dla piękna i urody
mleko pijaj zamiast wody!
Jak słyszała, tak zrobiła,
mleko co dzień hurtem piła.
Pracy żadnej nie tykała,
coraz mniej się poruszała.
Jednak wciąż bez powodzenia
piła z dzbanka od niechcenia
wierząc, że cud się przydarzy
ten, o którym od lat marzy
i zdobędzie potwierdzenie,
że ma wielkie powodzenie.
Tak się jednak nie zdarzyło
bo jej biustu nie przybyło,
a rozumu także wcale,
żyła wciąż jak w karnawale.
Kiedy Hanka pracowała,
Paryżanka za nic miała
takie trudy, poświęcenie
dla niej tylko drzemki w cenie,
od laktozy zaś po czasie
obwód urósł...ale w pasie!