Smak porażki
Wszak nic nie przyniosła dobrego.
Jaki sens gonić za wiatrem?
Czas mi się odciąć od tego;
Co mnie tak wyniszczało.
Piekło wszerz i wzdłuż obszedłem
w poszukiwaniu zeń wyjścia.
Jak widać nic to nie dało.
Więc godzę się z losem parszywym
(innego wywalczyć nie zdołam)
siedząc przy nabitej fifce.
Swą brać znów na dymek ów zwołam.
I choćby szmer myśli tej zgubnej
na trzeźwo uderzył do głowy,
stłumię go z pomocą szkiełka.
Na trzeźwość nie jestem gotowy.