W adwentowych blokach startowych
Nawigatorów podróży powrotnej
Ustawione na kurs do domu
Obejmują niebo granatem wystrojone
Diamentami ubrane na bal
Rakieta wibruje
Szumem silników cicho drżących
Śpiewem napędzanych
Dzwonami brzmiących
Ciepłem ciał wsłuchanych w Słowo
Dowódca złapał świat za bieguny
Przecież bez rękawic zmarzną Mu dłonie
Podziurawione
Bryłę rakieta ciągnie w górę
Ciężką od kamieni od błota od łez
Pomóżmy
Ręce zgodnie podane
Na pożegnanie
Na powitanie
Choć nie jesteśmy godni Panie
Jeszcze mamy w zasłuchaniu trwanie
Podarowany czas
Tu gdzie jasnością bije
Macierz wyściełana
Najczulszym
Biciem Serca Żywego
Króluje Okruch Chleba
Bądźmy
W świątynnej małży perłą bezcenną
Przemianą grudniową
Gotową na start