słowa, słowa….
mojego życia
więc milczę
by przetrwać burzę
która rozpętała w mojej duszy
zmowę niepowodzeń
bezpowrotnie
stając się zakładnikiem
niepisanych uczuć
krew odpłynęła
w stronę serca
nie powróci już
do producenta
mówią, że to zakrzepica
współczesnego świata
w głównej aorcie
zapomnienia
łzy jedynie zaczynają
płynąć parami
których smutki przybijają
do nieznanych portów
zaczęły tulić się pokornie
po kątach naszych wyobraźni
jak pieniste fale oceanu
w głębinach ekranu
zatopionego w szarości
kłamstw zanurzonych
w jutrzejszym podatku
akcyzie, inflacji….
nie rozbieraj mnie oczami
i nie kręć wciąż w kółko
oddałem już wszystko
co należało zatrzymać
nie pukaj więcej
do moich drzwi
dawno je przed tobą
zamknąłem na klucz
one nigdy nie były
obrotowe