Dół
Zamknęłam powieki
Zacisnęłam mocno wargi
Aby żadna łza nie wypłynęła
Nadal słychać szum wodospadu
Stłumiona przez życie
Obserwuję odpadające skrzydła
Opadające z nich pojedyncze pióra
Każde tchnienie myśli osłabia serce
Doceniam starania porannej rosy
Każdego wierzchołka trawy
Ale żaden już cud natury
Nie wzniesie mnie wysoko
Jak naiwne dziecko
Czas aby to ziemia mnie sobą okryła
Ociepliła swym płaszczem
Mróz życia
Czas rozkłada na części
Twarde kamienie
Nawet one miękną
Pod dłonią śmierci
Klaudia Gasztold