okruszyny
palącą wnętrze
niepojętą tkliwością
jeszcze przygrywa
pojedyncza nuta
gasnąca w oddali
jak driada głodna namiętności
biegnę po lesie
wśród wysokich modrzewi
one odpowiadają półgłosem
niosą w powietrzu
orzeźwiający oddech
nie zachłysnę się więcej
twoimi pocałunkami
do utraty tchu
nadmiernie pobudzona
wspomnieniami pragnę
przybrać ptasie upierzenie
jak wdzięczny wróbelek
latać w przestworzach
rankiem budzić ćwierkotem
być obecną i nieobecną
pod przebraniem
w swoim żywiole
okruszyny moim pokarmem
Bożena Joanna
Kwiecień 2024