*Poradzisz sobie {akrostych)
P takami jutra błękitno-skrzydłymi
O dlecieć...
R ozproszona modlitwa, nie jest pacierzem.
A jednak drga i migocze pragnieniem miłości
D otarło ciepło do rąk,
Z łotawą poświatą maluje.
I skrzy, kolorami tęczy...
S trzałą amora dotknięci - szczęśliwi,
Z awieszeni między milczeniem, a szeptem.
S mutek od bramy zawrócił.
O dcienie szczęścia mienią się, skrzą.
B iałym obrusem nakryty stół, świece.
I niech tak zostanie - na zawsze.
E ch witraże serc, weneckie szkiełka.