Ratunek
Każdego dnia coraz niżej, coraz głębiej.
Nie widać dna ale też nie widać powierzchni.
Jedyne co mnie ratuje, to promienie słońca przebijające się gdzieś ku górze.
Próbuję do nich dopłynąć, lecz nie mogę .
Tracę powietrze z każdym ruchem.
Próbując tego nie pogarszać, tkwię w bezruchu.
Pragnę tlenu, jednak nie potrafię odkręcić butli , która jest mym ostatnim i jedynym ratunkiem.
Tonę.
Światło już prawie mnie dotyka.
Waham się, bo nie wiem czy oświetla ciemność, czy rozjaśnia nadzieję.
Podążam za blaskiem, chwytam się każdej tafli.
Udało się, jestem na brzegu .
Łykam powietrza, żyję,
Lecz nadal tonę.