*Kropelkowa melancholia
Jaki harmider... ptaki z bladym świtem
zaczęły przekomarzanie.
Ranek się zasmucił, jabłonkowy śnieżek prószy,
popędzany lodowatym wiatrem.
Celsjusz przekroczył granicę przyzwoitości.
Wczoraj trzydzieści na plusie, dzisiaj blisko zera.
Góry zmieniły suknię z zielonej na białą,
A mnie bierze jasna (.......)
Nawet się zrymowało, choć nie było to moim zamiarem,
bo ja piszę w bieli, wena też dzisiaj kaprysi.
Niestety,
nie zawsze mamy to, co byśmy chcieli.