Zaszedł mi dziś drogę pies
Spojrzał na mnie od niechcenia
Nic się nie martw - jakby rzekł
Szczęście z ludźmi się przecenia
Kochaj siebie przede wszystkim
Wtedy będziesz widział wiecej
Lepiej także i zrozumiesz
Sens głęboki w tej udręce
A jak chodzi o fundament
Co go zwą milością chyba
Ja też miałem swe rozterki
Ale czas wszystko rozmywa
Nauczyłem się że powód
Życia w ewolucji leży
Rzekł jakby na koniec pies:
No a miłość - kto to zmierzy
No i poszedł drogą swoją
Nadal nie wiem nic mądrego
W zamyśleniu mnie zostawił
- On ją kocha, a czy ona jego ?