Czarnoksiężnik
Dla żyjących zbytkiem otoczonych
Spośród chórów ołtarza niebieskiego
Wystąpiłem w przekonaniu uniżonym
W natchnieniu i smutku przepełnieniu
Prośbę zaniosłem Panu Wiekuistemu
Pytanie o budowę drogi zadałem
Prowadzącej ku Wiecznemu Tronowi
W objawieniu niemym zakreślono
Granicę obszaru objętego budową
W miłosnym ku Wiekuistemu uniesieniu
Anielskie skrzydła w popiół zwęgliłem
Szat biel na czerń została przeobrażona
A jako „Czarnoksiężnik” głosząc słowa
Haseł i idei różnorodność szerzyłem
Wiedzą i odkryciami oświecając
Ludzie różnić się między sobą zaczęli
W węźle gordyjskim żyjąc splątanym
Każdy lepszy chciał być od drugiego
Samemu dostępując wieńca chwały
Wiele dóbr materialnych powstało
I spięć pomiędzy ludźmi wywołanych
Ich cienka granica przekroczona
Machiny wojennej bestię wzruszyła
Krew bliźniego sączącą się ranami
Ofiarną posokę przytuliła ziemia
Aż rozdarcie nie zostanie załatane
Smutkiem, żalem i zwątpieniem
W ludzkiego oświecenia miarę
Krzewioną człowiekowi nieprzerwanie
Odwracając się od swojej mądrości
Poszukując jedności z Pańskim Tronem
Ja, czarnoksiężnik impuls temu nadałem
Przeciwny boskiemu wytyczając trakt
A na jego krańcu postawiłem bramę
Do zbawienia budując ciernisty szlak