Jesteś sam w swojej tęsknocie
w samym środku słonecznego dnia
nie znam nikogo kto by jej nie zaznał
blisko serca kłuje – zimna
nabita drobinkami lodu
życie się łamie przygniata
zamieszanie w duszy i w myślach
stajesz się nieobecny powierzony wiatrom
wygnany na przymus z radości
z miłości co rodziła słodkie chwile
pozostała w zagłębieniu oka
tęskną łzą
zapada w tobie zmierzch
jesteś nieobecny sam w sobie
twoje spojrzenie to szara plama
nie potrafisz się odnaleźć
mówisz szeptem
obejmujesz dłonią własny cień
czasem schronieniem jest alkohol
czasem masz ochotę zaszyć się w norze
szukać w samotności lekarstwa na to co boli
twoje myśli odbijają się od ciebie z łoskotem
stajesz na rozstaju dróg powierzony wiatrom