Szerzy się zaraza
wypływa na zewnątrz i do wewnątrz – dookoła
między niebem a ziemią snuje się nić strachu
nie dojrzysz jej nie usłyszysz
jesteśmy sami zamknięci w sobie
milczymy – zapadamy w stan odrętwienia
jeszcze nie czas na mnie – jeszcze nie teraz
żyję w krajobrazie słońca zieleni drzew i ptaków
rozpacz – schować w nadzieję
wibrują liczby z ekranu telewizora
wzywają proszą – przystosować się
przestrzegać nakazów
cień ma w nas swój azyl
otacza każdego bez wyjątku
tropi – odciska ślady w panicznym biegu
zdumieni przyglądamy się
co to właściwie jest
cóż to takiego – ta zaraza
zamknięci w domach nie bywamy u siebie
między chwilą a chwilą nieruchome oczy
czy w telefonie odezwie się głos
matki ojca córki syna
między niebem a ziemią zawieszony oddech
liczby zachorowań i zgonów nie mieszczą się w głowie
najwięcej wspólnego mamy z mydłem
lekarze rozkładają ręce – mówią otwarcie
lekarstwa na razie nie ma
w cały świat wniknął jad
jeden zapala papierosa
drugi sięga po kieliszek wódki
trzeci szarpie struny gitary
śpiewa na balkonie
rzuca w ciemność wiązki światła
ściska pięści – targa torby z zakupami
postój czasu
życie w stanie zagrożenia
bądźmy czujni – przestrzegajmy nakazów
nie wpadajmy bezmyślnie
w to groźne dla życia objęcie